Mój gust muzyczny w znacznej mierze został ukształtowany przez mojego ojca. Ponieważ jest on wielkim fanem jazzu i bluesa, nie bardzo miałem wyjście – musiałem pokochać oba te gatunki.
Największą kolekcję w płytotece mojego taty stanowią albumy B.B. Kinga. Miałem więc możliwość poznać jego twórczość dość dobrze. I muszę przyznać, że całkowicie rozumiem, dlaczego uważany jest za „króla bluesa” i jednego z najlepszych gitarzystów w historii.
Blues jest muzyką łatwą. Do grania, do śpiewania, do słuchania. Wywodzi się wszak z żalu, rozpaczy i goryczy prostych ludzi, pracujących na plantacjach, w fabrykach, w posiadłościach. Zaznaczam jednak, blues jest muzyką prostą, ale nie prostacką. To jest różnica.
B.B. King uczynił z tej prostej muzyki dzieło sztuki. Wprowadził ją na salony. Jego utwór „Thrill is gone” był pierwszym bluesowym kawałkiem, granym z towarzyszeniem orkiestry symfonicznej. Przez 52 lata kariery zawodowej napisał tyle przebojów, że nawet nie będę próbował ich tu wymieniać. Jeżeli chcecie poznać jego twórczość polecam zaopatrzenie się w dowolny album „The Best of…”. Na pewno się nie zawiedziecie.
To jednak co najbardziej ujmuje mnie u B.B. Kinga to jego podejście do bluesa jako takiego. Już sama nazwa wskazuje jakiego rodzaju emocje niesie ze sobą ten gatunek. Blues musi być smutny, prawda? Otóz zdaniem Kinga – nie. W jednym z wywiadów stwierdził, że oczywiście część jego utworów jest przygnębiających, ale że tak naprawdę największą radość sprawia mu granie tych utworów, który powodują, że słuchająca go publiczność jest szczęśliwa.
Nawet jeżeli nie lubicie bluesa, spróbujcie posłuchać jego muzyki – może i was uszczęśliwi?
Poniżej wspomniany wyżej „Thrill is gone”:
13 stycznia, 2009 at 1:29 am
[…] wrażenia, gdyby nie jego ścieżka dźwiękowa. I tu drobna uwaga – mój drogi ojciec, który jak już wspominałem wpłynął na mój gust muzyczny nigdy nie ukrywał, że blisko mu było do ich ideologii hipisów. […]
15 stycznia, 2009 at 7:28 am
Za BB Kinga z Claptonem 100% rE5peCt 🙂
15 stycznia, 2009 at 7:54 am
Dzięki, dzięki 🙂
17 stycznia, 2009 at 11:28 pm
Bo blues jest smutny, ale nie w stylu emo czy rockowych łzowyciskaczy. Blues śmieje się przez łzy, jest sarkastyczny, pełen ironii i symbolizmu…
Ech. Co tu dodać. Uwielbiam B.B.Kinga. Kocham blues 🙂
17 stycznia, 2009 at 11:48 pm
Czy blues jest smutny? Hmmm… Na pewno jest szczery. A to implikuje, że czasem jest smutny, a czasem wesoły. Ważne, żeby był prawdziwy i płynął z serca! 😉
17 stycznia, 2009 at 11:53 pm
Mnie nie tłumacz, tylko powiedz czy damy radę wreszcie jakiś jam zorganizować? ;P
18 stycznia, 2009 at 12:02 am
Hehe, pewnie w domu starców 🙂
18 stycznia, 2009 at 12:06 am
Biorę siekierę i harmoszki na narty, nie wywiniesz się, choćbyś miał grać ‚do góry nogami’ 😉
18 stycznia, 2009 at 12:07 am
Deal. Ale trzeba namówić Paulinę na bass 🙂
18 stycznia, 2009 at 12:13 am
Albo Wiesia. I wymyśleć lepszą nazwę niż „Defekt Paruffki” 😉
18 stycznia, 2009 at 1:11 am
To już chyba dawno zostało ustalone!